Symbol gwiazdki


Przeczytaj i przeszukaj Trzeci Testament
   Rozdział:  
(1-16) 
 
Wyszukiwanie zaawansowane
Spis treści dla Wielkanoc   

 

 
Rozdział 15
Odnowienie świata anbsp;przesądy
Przeanalizowaliśmy w ten sposób wielkie nabożeństwo. Przyjrzeliśmy się najbardziej fantastycznemu wydarzeniu z prawdziwego życia. Ujrzeliśmy rodzaj świadomości o tak wysokim poziomie i o takiej czystości, anielski i pełen miłości, że stał się on ewangelią, objawieniem, wskazaną przez Boga drogą dla ludzkości, wyprowadzającą ją ze zmartwień i cierpienia, z wojen i okaleczeń, z przesądów i zniszczeń w kierunku światła i radości, szlachetności i błogosławieństwa, do jasnego istnienia w bliskości z Bogiem, do wiecznego pokoju na ziemi.
      W jaki sposób sami ludzie odebrali tę wielką ewangelię, przykazanie o miłości?
      Obecnie, dziewiętnaście wieków później, stała się ona dla wielu jedynie „misterium”. Czy jednak rzeczywiście jest to misterium, cud, coś nienaturalnego? Nie! Absolutnie nie! Żadne wydarzenie w świecie nie jest i nie może być bardziej oczywiste i klarowne. Być może ktoś zaprotestuje odnośnie materializacji, lecz odpowiedź brzmi, że fenomen ten jest dla wysoko rozwiniętej duchowo istoty od dawna znanym faktem, a jest jedynie negowany przez istoty, które nigdy jeszcze nie zetknęły się z tym w swym codziennym życiu, a więc negacja ta nie jest miarodajna, zupełnie niezależnie od tego, jaką fizyczną pozycję, jaki stopień naukowy istota posiada. Jednakże, mimo iż to zjawisko z powodu wielkiej jeszcze rzadkości występowania w sferze fizycznej musi z konieczności być kwestią wiary, zarówno dla czysto materialistycznej inteligencji, jak i dla całej rzeszy istot fizycznych, nie umniejsza to pozycji odnowiciela świata, ponieważ fundament jego misji w przeważającej części opiera się na jego czysto fizycznym sposobie postępowania, dostępnym dla wszystkich i kulminującym w słowach, wypowiedzianych w momencie najwyższego poniżenia: „Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Przyswojenie sobie przez wielkie rzesze właściwego zrozumienia tego jednego zdania i praktykowanie go w codziennym sposobie bycia jest wystarczające do zbawienia świata. W związku z tym, że kwalifikacje przeciętnego, ziemskiego człowieka do oceny materializacji i zademonstrowanego w ten sposób „zmartwychwstania” są w takim samym stopniu niedoskonałe, jak kwalifikacje człowieka z buszu do oceny teorii atomowej, fenomen ten nie stanowi więc elementu „zbawienia świata”, lecz przeciwnie, jest obietnicą, spełnienie której każda pojedyncza jednostka w nieunikniony sposób przeżywa jako główny skutek w odnawiających świat śladach życia. Negacja tego i wszelka dyskusja są zatem dziecinne i potwierdzają jedynie niewiedzę tego, który je wyraża. Jednakże ta część wielkiego nabożeństwa, która jest odbierana przez fizyczne zmysły i rozum, to czysto fizyczny sposób postępowania odnowiciela świata. W tym sensie żaden inny dramat na świecie nie został kiedykolwiek zagrany przy bardziej otwartej kurtynie, nie uczynił większego, niezapomnianego wrażenia na swych widzach niż właśnie dramat chrystusowy. Załóżmy, że obecna nauka ziemska być może zechce twierdzić, że zaistniałe wydarzenie jest „nienaukowe”, nie jest „historyczne”, gdyż uważa się, że brak wystarczających „dowodów” na to, aby uznać je za fakt. Takie twierdzenie opiera się jednak jedynie na czysto fizycznej czyli niedoskonałej zdolności percepcji, co oznacza, że jest postrzegana tylko przemijająca materia, natomiast zupełnie nie są obserwowane owinięte w tę materię nieprzemijające „substancje”, idee czy wartości. Materiał, związany z wydarzeniem chrystusowym, który dzisiejsza nauka jest w stanie analizować, jest zatem czymś, co przemija, a w co nieśmiertelne wartości tego wydarzenia były owinięte lub przez co zostały zademonstrowane. Skoro jednak wydarzenie to dotyczy okresu sprzed około dwu tysięcy lat, a taki okres jest bardzo odległym horyzontem dla fizycznego wzroku, można lepiej zrozumieć, że obecnie dyskutuje się, czy Jezus miał niebieskie czy brązowe oczy, czy miał czarne czy rude włosy, czy był urodzony z „dziewicy” czy też Józef był jego ojcem, czy został „ukamienowany” czy też „ukrzyżowany”, czy został złożony do takiego czy innego grobu itp. albo też przyjmuje się „bardzo nowoczesne” stwierdzenie, że Jezus w ogóle nie istniał. Rozumiemy też dobrze, jak wszystkie te ograniczone, niepełne i prymitywne poglądy powodują powstawanie przesądów. Nie istnieje żadna inna istota, która byłaby tak błędnie rozumiana, jak Jezus z Nazaretu. Pojmowanie tej istoty rozciąga się od traktowania go jako zwykłego ziemskiego człowieka „niespełna rozumu” aż do „ja” lub ducha ziemi. Najgorsze staje się to wtedy, gdy przesąd w imię okultyzmu zostaje przystrojony przez inteligencję, która nadaje mu większe prawdopodobieństwo. Setki ludzi dają się wówczas porwać tym błędnym pojęciom o wielkości. Istoty te tworzą stopniowo obraz odnowiciela świata tak daleki od prawdy, że nie byłyby one w stanie poznać go, gdyby nagle stanął przed nimi z krwi i kości. Historia znowu by się powtórzyła. „Pierwsi” będą „ostatnimi”, którzy wejdą z nim do „raju”.
      Jednakże promienie z Golgoty, nieśmiertelne słowa, jaśnieją i świecą jako niezatarty fakt, wysoko wyniesione ponad wszelkie formy dyskusji i błędnych pojęć, ponad przemijającą materię. Promienie te, wieczne słowa, wskazują „drogę, prawdę i życie” i wypełnianie ich jest zbawieniem świata.
      Wspomniane słowa wyrażają absolutnie tylko czyste, klarowne linie. Nic tu nie opiera się na mistyce, gdyż nic bardziej niż mistyka nie sprzyja przesądom, tak jak przesądy sprzyjają tworzeniu nowej mistyki itd. Mistyka i przesądy są zatem formą duchowej „tkanki rakowej”. Odnowiciele świata nie są nastawieni na tworzenie mistyki, przeciwnie, są oni źródłem światła. Skoro jednak powstaje czasami mistyczny obraz odnowiciela świata, dzieje się to z reguły z powodu prymitywnie przesadzonego obrazu jego zwolenników lub ich fantazyjnych wyobrażeń o prawdziwej wielkości lub też błędnego jej pojmowania, którą oni w swej uproszczonej i pozbawionej inteligencji miłości do odnowiciela przydają mu i w ten sposób, częstokroć nieświadomie dla siebie samych i wbrew swej woli, nadal utrzymują go „przykutym do krzyża”.
      Skoro zaś te wyobrażenia lub błędny odbiór są w mniejszym lub większym stopniu wbrew naturze, stwarza to krytykę i rozłamy wśród rozmaitych rzesz zwolenników czy kierunków religijnych, gdyż poniektórzy są w stanie dostrzec nienaturalność pojmowania, inni nie, tak samo jak i często stają się te kierunki dla stojących z boku, lecz bardzo inteligentnych jednostek, przeszkodą lub murem między nimi samymi a odnowicielem, ponieważ nie potrafią oni wierzyć w coś, co swym umysłem są w stanie określić jako sprzeczne z naturą, mimo iż sami również są pozbawieni zdolności do postrzegania rzeczywistej prawdy. W ten sposób wielu ludzi pozostaje z daleka od prawdy o odnowicielu świata i o jego nauce – dotyczy to również, często nieświadomie, jego własnych kapłanów, uczniów i zwolenników. Jeśli przyjrzymy się sposobowi postępowania większości ziemskiej ludzkości w porównaniu do specyficznego, zbawczego promienia z Golgoty: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” i w porównaniu do sposobu postępowania odnowiciela świata, praktykującego te słowa wobec swych przeciwników i wrogów, to widzimy, że świat jest jeszcze bardzo daleki od „zbawienia”.
      Fakt, iż ludzkość żyła tak długi czas z boskim promieniem z Golgoty, a mimo tego posiada takie wielkie braki w stosunku do kontaktu z nim, jest w ogromnym stopniu spowodowany przesądami. Z ich powodu zrozumienie zbawienia świata zostało przeinaczone i poszło w kierunku egoizmu i w kierunku iluzji, iż zbawienie polega na czymś tak prostym, jak modlitwa z prośbą o odpuszczenie swych „grzechów” i błędów. Stwarza to przekonanie, że człowiek jest zbawiony mocą „litości Boga”„krwią Jezusa”, czyli że w ten sposób może on uniknąć skutków swych błędów czy swej niesprawiedliwości w stosunku do innych współistot. Sposób postępowania syna bożego z czasem został zignorowany jako coś, co tylko mogło być praktykowane przez Jezusa, „jedynego syna Boga” albo też przez samego Boga, ale nigdy nie będzie osiągalne w praktyce dla ziemskiego człowieka. Poprzez praktykowanie tej idei beznadziejności nie wierzono w dobre uczynki, w pełne jasności postępowanie jako podstawy do zbawienia ludzkości. I mimo wyrazistych słów syna człowieczego: „czyńcie innym to, co chcecie, aby wam uczyniono”, „schowaj miecz do pochwy, bo kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”, „błogosławieni ci, którzy mają czyste serca, bo oni zobaczą Boga”, „on zapłaci za swe czyny” itp., uwierzono w „łaskꔄodpuszczenie grzechów”. Przekonanie to podminowuje i osłabia charakter, zmniejsza zainteresowanie istoty, aby udoskonalać swój sposób bycia. Z powodu tej „wymówki” drzemało przez wieki zainteresowanie jednostki dla prawdziwego, niosącego zbawienie świata sposobu bycia i również dzisiaj nadal w dużym stopniu drzemie. Oczywistym jest, że kultura światowa, zbudowana w oparciu o takie przeinaczenie i błędne zrozumienie zbawczych promieni z Golgoty nigdy nie mogła i nigdy nie będzie mogła przetrwać czy stać się doskonałą. Wojny za wojnami, rewolucje za rewolucjami, nieszczęścia za nieszczęściami, masowe zwolnienia z pracy, strajki, brak środków do życia, bieda, „przestępstwa”, smutki i choroby są nieuniknionymi następstwami, które „drzemka” pociągnęła za sobą. Jest to cena, którą ludzkość musi płacić tak długo, jak długo próbuje ona zmniejszyć swą własną odpowiedzialność czyli skutki swych mrocznych uczynków. Jest to wyraźna mowa Boga do ludzkości, która wskazuje na błędne ukierunkowanie kultury. Jest to żywe świadectwo, że „droga, prawda i życie” są identyczne ze sposobem postępowania syna bożego.


Komentarze można przesyłać do Instytutu Martinusa.
Informacje o wadach i problemach technicznych można przesłać do webmastera.