Symbol gwiazdki


Przeczytaj i przeszukaj Trzeci Testament
   Rozdział:  
(1-17) 
 
Wyszukiwanie zaawansowane
Spis treści dla Misterium modlitwy   

 

 
Rozdział 8.
Główna misja modlitwy w swojej prawdziwie boskiej formie
Poprzez zrozumienie sytuacji modlącego się mamy możliwość uzyskania kontaktu z wolą Bożą poprzez naszą modlitwę. Prowadzi to do następujących konsekwencji: albo modlimy się prosząc o „dobrodziejstwa”, co w rozumieniu kosmicznym jest równoznaczne z prośbą o faworyzowanie, z prośbą o to, aby stać się jednym z „wybrańców”, stać się ulubieńcem wszechmocnej istoty, która to prośba nigdy, poprzez całą wieczność, nie zostanie „wysłuchana”, albo też nastawimy się w stu procentach na wolę Bożą i wówczas będziemy od rana do nocy żyć w nieustannej atmosferze „wysłuchanej modlitwy”. Bowiem najgłębszą strukturę modlitwy i jej nośny fundament stanowi to, że żadna prośba o zaspokojenie własnego zadowolenia, wynikająca z potrzeby czucia się szczególnie faworyzowanym albo obdarowanym przez Boga, nie może zostać spełniona. Każda zaś modlitwa, która ma na celu zaspokojenie naszego życzenia, aby wola Boża w stosunku do nas została w stu procentach spełniona, może być tylko „wysłuchana” albo zrealizowana. W takim samym stopniu, w jakim modlący się utraci kontakt z tym życzeniem, stanie się jego modlitwa czymś, co pozostaje w dysharmonii z wolą Bożą i nie będzie spełniona. W przeciwnym razie musiałyby się spełniać najbardziej prymitywne życzenia lub najbardziej prymitywna wola modlącego się, zaś wysoko intelektualna i wszechobejmująca wola Boża, oparta na miłości bliźniego, zostałaby powstrzymana, a wówczas wszechświat, a tym samym życie, zaczęłoby dążyć do zagłady.
      Jaki jest więc sens odwiecznej i ważnej zasady modlitwy? Skoro istota, prosząca o zaspokojenie czysto egoistycznych potrzeb, ponieważ zaspokojenie tychże wydaje się jej być jedyną pożyteczną lub pociągającą radością, nie zostanie wysłuchana, jaki sens ma więc jej modlitwa? I skoro „wysłuchanie” może jedynie znaleźć miejsce tam, gdzie modlitwa wyraża tęsknotę za tym, aby wola Boża została całkowicie spełniona, jest ona zbyteczna, gdyż wola ta niezależnie od wszystkiego i tak stanie się końcowym rezultatem w każdej sytuacji i w ten sposób spełni również życzenie modlącego się. Po co się w takim razie w ogóle modlić?
      Czy nie jest tak, że modlitwa jest zupełnie zbyteczna? Nie, wręcz przeciwnie. To w ten właśnie sposób modlitwa zaczyna ukazywać się w swoim prawdziwym boskim kształcie, który stanowi jej docelową misję, a mianowicie staje się „żywą codzienną rozmową lub kontaktem z Opatrznością”. W ten sposób czynimy odkrycie, że to wszystko, co wcześniej wiedzieliśmy o jej naturze, znajdowało się tylko na etapie rozwoju płodu, stanowiło poczatkową fazę. Tak długo, jak długo modlitwa stanowi egoistyczną potrzebę, jest ona identyczna z krzykiem przerażenia „zwierzęcia” w dżungli, mimo iż nabiera ona „kulturalnej formy słownej” w przypadku człowieka ziemskiego. Stosunek pomiędzy modlącym się a Bogiem jest w rzeczywistości taki sam, jak stosunek pomiędzy niemowlęciem w kołysce a jego matką. Ta mała istota w kołysce nie zna innego sposobu kontaktu z matką niż „krzyk” i „płacz”, gdy spotyka ją coś niemiłego. To „niemiłe” jest z reguły ważne dla jej życia i naturalne, jak np.: głód, higiena itp. Występuje tu więc „ostrzeżenie”, krzyk, modlitwa do matki, która jest jej aniołem stróżem w sytuacji, w której ona sama jest jeszcze bezradna. Taki krzyk czy też taka „modlitwa” do matki lub innych, którzy ją zastępują, nie może zostać określona jako „egoistyczna”. Przeciwnie, krzyk jest jedynym środkiem, dzięki któremu niemowlę może pozostać w kontakcie z wolą Bożą, co oznacza, że może otrzymać opiekę, stanowiącą jego warunek życia.
      Dlatego też z reguły zostaje taka modlitwa „wysłuchana”. Gdy jednak dziecko podrośnie na tyle, że na planie fizycznym zaczyna myśleć, rozumieć i mówić, zaczyna mieć wówczas również oczekiwania i życzenia, które nie stanowią niezbędnych warunków do życia, a nawet mogą być wręcz szkodliwe dla innych istot. Tego rodzaju myśli i życzenia są egoistyczne i nie wyrażają boskiej woli. Wola ta przejawia się poprzez rozsądne wychowanie, które ma na celu przeszkodzenie w zrealizowaniu tego rodzaju życzeń, niezależnie od tego, jak bardzo dziecko płacze, marudzi i skarży się, ponieważ nie zostało „wysłuchane”. W taki sam sposób wygląda sytuacja w stosunkach pomiędzy synem bożym a Bogiem. Wszystkie życzenia, które są niezbędne lub konieczne, takie jak głód, pragnienie itp., bez których życie codzienne nie mogłoby istnieć, nie są egoistyczne i dlatego mają bezpośredni kontakt z wolą Bożą. Słusznym jest wplecenie tego rodzaju próśb do modlitwy w przypadku, gdy pojawią się jakieś problemy lub przeszkody w ich spełnieniu. Natomiast wszystkie życzenia, które nie są warunkiem do życia, a ich spełnienie pociągnęłoby za sobą mniejsze lub większe szkody w stosunku do życia lub zdrowia innych współistot, są „egoistyczne”, a tym samym nie harmonizują z wolą Bożą. Włączenie ich do modlitwy jest równoznaczne z prośbą o „jej spełnienie”, lecz „wychowanie” Boże lub inaczej boski porządek świata opiera się właśnie na ich zlikwidowaniu.
      Tak samo jak w stosunku do matki lub rodziców w istocie ludzkiej może się obudzić wiele pragnień, których rodzice nie są w stanie spełnić – w taki sam sposób stosunek ziemskiego człowieka lub jego modlitwa do Boga może zawierać wiele „próśb” lub pragnień, których Opatrzność nie może spełnić. To prawda, że przeciętnemu człowiekowi może wydawać się trudnym rozróżnienie niewłaściwego pragnienia od właściwego lub naturalnego. W tym przypadku Opatrzność wyciągnęła do ludzkości pomocną dłoń poprzez Zbawiciela i stworzenie modlitwy „Ojcze nasz”. Modlitwa ta, jak to zostanie omówione, jest modlitwą kosmiczną i pozostaje w doskonałej harmonii z wolą Bożą, której życzeniem jest, aby syn boży nauczył się właściwego stosunku do wszechświata, życia i Boga.


Komentarze można przesyłać do Instytutu Martinusa.
Informacje o wadach i problemach technicznych można przesłać do webmastera.